środa, 8 stycznia 2014

Język się plącze. Czyli starość, panie dzieju.

Haniołek wymyślił historyjkę o krainie, w której mówi się językiem tak trudnym, że nie da się zapamiętać żadnych słów w nim występujących. Dlatego ludzie muszą cały czas nosić przy sobie listę wszystkich słów, żeby w razie czego móc coś powiedzieć. - A jak ktoś zapomni listy z domu? -pytam Haniołka. - To nikt go nie zrozumie.

Historyjka Haniołkowa zbiegła się z końcówką lektury książki Aldony Skudrzyk i Jacka Warchali ,,Kultura piśmienności młodego pokolenia''. Uproszczę wszystko, zwulgaryzuję i całość streszczę - pół książki jest o tym, co się dzieje z gwarą wśród młodych na Śląsku i jest ciekawa. Druga część jest o tym z grubsza, dlaczego my, trzydziestolatkowie, prawdopodobnie nie będziemy rozumieć dzisiejszych piętnastolatków. Autorzy analizują sposób, w jaki piszą ludzie młodzi, w tym studenci polonistyki. Okazuje się, że czerpanie wiedzy o świecie z tekstów krótkich, filmów, memów, etc, a nie z tekstów długich ma bezpośrednie przełożenie na spójność pisanych tekstów, a z tego można wnioskować, że i na postrzeganie świata. Z książki wynika, że młodzi ludzie (a więc nastał ten czas, w której używam tej zbitki w odniesieniu do jakichś onych)konstruują teksty pisane tak, jak mówione mniej więcej. Stać może za tym ujmowanie świata w kategoriach zbioru faktów, a nie systemu zależności i powiązań między faktami a wydarzeniami. Upraszczając dalej: studenci drzewiej lat znali fakty, umieli je powiązać, uporządkować i przedstawić osobie trzeciej, studenci teraz znają fakty i tyle.


Wiadomo, bierze się to z nowych mediów i tego, że tekst sam samiutki, goły i bosy jest passe, dopiero hipertekst (najlepiej krótki) powiązany z filmem, grafiką i czym tam jeszcze jest w stanie poradzić sobie w sieci, a co za tym idzie - na świecie. Dumam ja jeszcze, na ile te tendencje są wzmacniane przez szkołę z jej testami. Dziesięć lat temu żeby się dostać na studia musiałem napisać sążniste tekścidło o tym, czy czy Mickiewicz miał na myśli, że mu dzięcielina pała. Trzy lata później zdając na jeszcze insze studia z rocznikami przepuszczonymi przez gimnazja i nową maturę musiałem tylko przeczytać książkę i napisać test tego, co tam w środku było. A jeszcze rok później musiałem pokazać tylko papierek z matury.

I fajnie, fajnie, nigdy bowiem tak wielu nie musiało zrobić tak niewiele, by wymigać się od wojska. Martwi mnie tylko trochę to, że ja się z rówieśnikami moich dzieci mogę nie porozumieć. Nie dlatego, że inny będzie język - tzn.słownik i gramatyka. Dlatego, że zupełnie inny będzie sposób jego użycia i stojące za nim spojrzenie na świat.

Mam niespełna trzydziechę i już jestem zgredem.

Co gorsza, nie to mnie martwi.

25 komentarzy:

  1. śliczna haniołkowa historyja!

    a co do reszty to oświata już nie leży i nie kwiczy, ona zamarła najpierw ze zdumienia, później ze śmiechu, a następnie ktoś ją popchnął i wpadła do kopanego dołka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to tylko ciało napisać umiało.

      Usuń
    2. Ależ pani kierowniczko, pal diabli oświatę. Idzie o coś większego. Odkąd kultura tzw. wysoka przestała być oralna, doświadczenia i myśli przekazywało się ludziom w dłuższych tekstach. To oznaczało, że w ciągu wszystkich wieków ludzie uczyli się postrzegania rzeczywistości jako zespołu całości jakoś ze sobą powiązanych, uczyli się jakoś swoje doświadczenie świata strukturyzować. Dzięki temu jak weźmiesz takiego Plutarcha czy innego tam jaskiniowca greckiego, to kumasz, o co chodzi. A niewykluczone, że z pokoleniem przyswajającym wiedzę inaczej, z hipertekstów, filmów, memów, etc. takiej ciągłości się nie uda zachować.

      Usuń
    3. ale już Heideggera nie : ]

      Usuń
    4. Niemieccy filozofowie. Znalazłby sobie jeden z drugim porządne zajęcie, to by mu gupoty wyszły z głowy

      Usuń
    5. np napadł jakiś gnuśny mały kraj!
      : ]

      Usuń
  2. No, no może nie zgred ale lingwistyczny dżedaj z odległej galaktyki, jakaś nutka językowego konserwatyzmu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o język, zawsze byłem konserwatystą.

      Usuń
  3. mgr Cz
    spacji po nawiasie niet

    OdpowiedzUsuń
  4. Język komiksowo obrazkowy nie powinien utrudnić kontaktu, zgredowatość wiąże się też z zanikiem szarych komórek, wszelki uproszczony język będzie łatwiej zrozumieć. Nie wiem co z tom gwarom to jakiś wirus nowomodnej fascynacji. Będziem znowu gadać jak chłopy abo baby. Czy gender czyli chłopobaby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już utrudnia. Popacz, jak ludzie ze sobą rozmawiają, w telewizorach i w internetach. Dostrzeżenie złożoności dowolnego zjawiska nikomu się nie opłaca, rzeczywistość jest odbierana emocjonalnie i pojmowana w kategoriach luźnego zbioru faktów.

      Usuń
    2. Może to nie język ale barak wartości, relatywizm....

      Usuń
    3. Coraz bardziej jestem przekonany, że w dużej mierze to już nie jest kwestia przekonań a możliwości percepcyjnych.

      Usuń
    4. Mózg nam wysiadł od zdobyczy cywilizacji. Podobno wszelkie wynalazki dotychczas nas rozwijały. Wyprostowana postawa posługiwanie się narzędziami aż zaczęło działać w drugą stronę?

      Usuń
    5. Rozwój techniki wyprzedził (jak zawsze) rozwój mózgu i kulturowo regulowanych zachowań. W całych internetach poniewiera się zdanie, że mamy dostęp do wiedzy całej ludzkości, a oglądamy głupie filmiki z kotami:)

      Usuń
    6. W epoce przedtwardodyskowej jeden japonczyk napisał opowiadanie że zmutowane mole wpieprzyły wszystkie książki papierowe. Cała wiedza poszła się wiadomo. Mój dziadek nie umiał czytać ale świat pojmował pojmował tak całościowo żem jako ten łucony tylko gęmbem otwierał na te mądrości chłopskiego Arystotelesa. Z tego siana cywilizacji potrafimy wyciągnąć sedno choć nas to często przerasta, trudno jest zawsze szczególnie gdy się jest w środku i nima podglądu całości. Nie każdy jak ty potrafi z refleksją podchodzić do świata.

      Usuń
    7. eee tam.KAżdy. Kłopot w tym, że tracimy umiejętność dzielenia się efektami refleksji

      Usuń
    8. Technika stwarza możliwość reszta to kwestia formy.

      Usuń
    9. Panie Elizo, to jest gnuśność. Własnie mi wpadło, po twem zdaniu! Żeby wyjąć to co myślę, dajmy przykład- o wierszu, musze najpierw bardzo wiele sobie naobiecywać (nie działa), nastraszyć (nie działa), skarcić i na grochu wyklęczeć (nie działa), wreszcie mię jakaś litość bierze i wstyd na się, że tak gnuśnie poczynam sobie ze swem umysłem, którego działania na literę należy przełozyć i z trudem, mozolnie sznurek słów skręcam, a na szpulę nawijam bacząc by w kolorze i grubości szpuli onej pasował i ciężko to idzie.

      a z obserwacji ciała widzę, że młódź gnuśnieje (zresztą ongiś cim na to pomstowała) i teraz, jak one mają te młode coś wystękać, nawet, jak im się piorun myśli w czuprynie pali aż swąd czuć, to stękać poczną, a czerwienieć, a dukać, aż w końcu ręką machną i narysują kotka : ]

      Usuń
    10. ale mysleć, to czasem myślą, tylko nie wyjmują ( z powodu gnuśności ja 90 procent rzeczy o których myslę nie wyjmuję, siądę nad intrnetami, i chcę coś spyskować, i wiem co, i nawet mogłabym to nazwać dość rozsądnym (choć pry mej poczytalności umysłu to na dwoje babka) i zamieram z wirtualnem piórem w powietrze uniesionym, nos srodze marszczę, kły obnażam, brwi ściągam, mówię ech... a czy to warto? nie warto, bo trzeba by się zmęczyć przecie...

      Usuń
    11. Z Ciebie to dopiero jest złośnica a język cięty jak cholera.
      Biedne dzieci, które pod takim ciałem muszą się uczyć, pocić, czerwienieć i jak kot mruczeć.

      Usuń
    12. dzieta gołębiego serca wuszka ; P

      Usuń
    13. Pewnie, że myślą. Bo w człowieku odbywa się z grubsza to samo, co się odbywało zawsze. Teraz tylko środki wyrazu się zmieniły.

      Jak miałem 15 lat, to żeby zaspokoić naturalną w tym wieku potrzebę ekspresji musiałem pisać wierszydła, około zeszytu 32-kartkowego na tydzień. A żeby zaspokoić równie naturalną potrzebę podrywania dziewcząt musiałem nauczyć się grac na gitarze. Teraz pisałbym statusy na fejsie i lajkował dziewczęce fotki w lustrze w obu celach. Co z kolei doprowadziłoby do zupełnie innego rozwoju mojego postrzegania świata, metod czerpania wiedzy o nim, etc.

      Usuń
  5. "Dostrzeżenie złożoności dowolnego zjawiska nikomu się nie opłaca, rzeczywistość jest odbierana emocjonalnie i pojmowana w kategoriach luźnego zbioru faktów." No, Januszu... i to sie nazywa sedno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż tak całkiem tragicznie chyba nie jest, w rocznikach obecnie okołomaturalnych i młodszych też nie brak istot chcących pojąć świat całościowo i podzielić się refleksją. Chcą i realizują, naprawdę. Mnie martwi co innego: że to się zrobi kastowe, a kasty rozjadą się doszczętnie.

    OdpowiedzUsuń