wtorek, 28 stycznia 2014

Przeglądowi Kolbuszowskiemu odpowiadam

Na początku zastrzeżenie: tekst nie powstałby, gdybym nie rozmawiał ze Stanisławem Gorzelanym. A nie rozmawiałbym, gdybym go nie znał. Czytając pytania o to, czy poecie wszystko wolno i o to, czy ,,Chałwa zwyciężonym'' (książka, nie blog) nie jest szyderstwem z narodowej symboliki stwierdziłem, że o coś mu autentycznie chodzi. Bo to jest uczciwy chłop.

Przede wszystkim odpowiadam na pytanie pierwsze. Tak, poecie wszystko wolno. Gdyby nie to, nie wiem, czy komuś chciałoby się jeszcze bawić w składanie wersów i czytanie tychże. Tkwiący w tej zabawie smaczek wynikający ze sprawdzania, jakie człowiek wyznaczy sobie granice, kiedy dostanie kawałek niczym zupełnie nieograniczonej wolności to może być jedna z rzeczy trzymających jeszcze ludzi przy tej dyscyplinie. I kibiców, i zawodników.

Odpowiedź na pytanie drugie brzmi: nie. Jest parę rzeczy, które traktuje serio.  Klęska jest jedną z nich. W ogóle fajnie, że romantycy wymyślili nas jako naród takich, jakich wymyślili, z takim własnie stosunkiem do klęski. Wcześniej w narodowym wzorcu żadnego szacunku do pokonanych tego nie było. Bunty kozackie były tłumione z całą surowością, kiszki rajtarom szwedzkim w poszukiwaniu połkniętych monet, jak opisuje J.Ch. Pasek - prute, etc. Dopiero solidne lanie i dostanie po dupie obudziło w nas jako zbiorowości empatię i, właśnie, szacunek do przegranych. Owszem, dopiero wtedy, kiedy się nimi staliśmy sami. Ale tak czy inaczej - romantycy wymyślili nas całkiem dobrze.

Tytuł książeczki nijak z szacunkiem do pokonanych nie polemizuje. Ot, sprowadza go tylko do jednostkowych rozmiarów. Słodycze zamiast patosu, bo chodzi przecież nie o jakąs wielką ogólną Klęskę przez duże Klę, a o zwykłą, codzienną klęseczkę. Powszednią. A przecież w żaden sposób nie mniej zasługującą na szacunek niż klęski wielkie. A może i nawet bardziej, bo w obliczu tej klęseczki ostatecznie zostajemy sami. I o tym, w znacznej części, jest ta książeczka.

31 komentarzy:

  1. W przypadku klęski chałwa ma nawet wiekszy sens niż chwała.

    OdpowiedzUsuń
  2. jeśli nie sens, to z pewnością smak

    OdpowiedzUsuń
  3. mgrCz
    No wreszcie poeta sam pisze co poeta miał na myśli. tak czymać

    OdpowiedzUsuń
  4. Innemi słowy-jak się sprzedać to przynajmniej za chałwę.

    OdpowiedzUsuń
  5. cukier krzepi!
    (wódka lepi)
    żeby nas ino nie zemgliło

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie! Jak poeta zaczyna gadać o chałwie i kluskach to znaczy że poszedł drogą Wańkowicza.
    Janusz nie idź ta drogą! Słodka ona ale... czy warto?

    OdpowiedzUsuń
  7. udławiłam się! :)
    pierwszy powód, że nie warto.
    dawaj drugi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Poecie wszystko wolno oprócz pisania dennych wierszy. Radwańskim wielkim mini wieszczem jest i basta. Stanąć mogę w jego obronie w pojedynku na miny.
    Taki biskup Ignac Krasicki za gender by nie był ale na dworze Franciszka by się zmieścił. Jak zwykle przeczytałem tylko tekst do połowy. Podejrzewam że reszta to jakaś koszmarna lekko drwiąca retoryka autora, który letttko przestraszony ma nas w czterech literach. Jego poezję, której niewiele czytałem broni wrażliwość, spostrzegawczość i inteligencja a felietony z którymi jako cichociemny ruchacz narodowy, poglądami się nie zgadzam poziomem się wyróżniają i to bez lokalnych odniesień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat tu się Anonim myli. Raz na milion piszę tekst bez grama ironii i to jest ten raz.

      Usuń
    2. Nie ma nic głupszego jak traktować świat serio czyżby chwilowy spadek formy?

      Usuń
    3. Czasem trzeba. Poza tym zaraz tam cały świat. Ludzi, w tym wypadku SG i klęskę jako zjawisko. raptem.

      Usuń
    4. Przykład Szwedów i Kozaków w narodzie, który nigdy w gałę z Niemcami nie wygrał i to ma być serio?

      Usuń
    5. O, w gałę graliśmy już będąc romantycznie uformowanym społeczeństwem. Z szaconkiem dla pobitych. Nie wiem, czy w jakimś innym języku istnieje fraza ,,moralny zwycięzca meczu''

      Usuń
    6. Czyż jakiś poeta byłby w stanie to wymyślić, poezja jedynie próbuje nadążać za życiem. Rysowanie komiksów z husarzami to tylko próba odreagowania naszej narodowej słabości. Poszukiwanie w tym co zawsze nam towarzyszyło, słabość wobec silniejszych sąsiadów i klęska to trzeba przyznać przewrotny patriotyzm nie mniej zupełnie do przyjęcia jako konwencja literacka.

      Usuń
    7. Nie tylko konwencja, nie tylko literacka.

      Bo polskość to musi być coś więcej niż Małysz, schabowy, etc. Musi być w tym jakiś idea, jakiś duch, inaczej wszystko o kant dupy rozbić. Bez romantyków bylibyśmy plemieniem jakimś takim schabowopapieżowomałyszowym.

      Co nie zmienia faktu, że na co dzień wolę jak jest ciepła woda w kranie, dobra szkoła we wsi i dzieci syte w tej szkole niż laury, duchy i stosy ofiarne, tak.

      Usuń
    8. A, i to jest powód, dla którego jestem w stanie do ostatniego zęba w widłach bronić tego języka i kultury. W tym języku tylko da się skumać Mickiewicza i Słowackiego.

      Usuń
    9. Wiadomo Małysz to prawdziwy Polak i protestant.

      Usuń
    10. Ba, podobnie jak Piłsudski:)

      Usuń
    11. Schabowy na pewno nie był Żydem.

      Usuń
    12. Dobra dobra, Mojsze spróbował, by mieć pewność, że otce rację miały
      Ty też więc, pewniaku, przejdź choć na chwilę na drugą stronę. Nie o tęczy gadam
      mgrCZ

      Usuń
  9. wot, zaczął poważnie, i skończył poważnie.
    i romantyzmu w tym nic a nic.
    proza, zimioki i marzenia o nawet nie potędze.
    Euterpe, przybądź. daj, poeto, coś w mowie wiązanej, ckni mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz na milion trza, ostrzegałem.

      O potędze-nigdy.

      Moc, nie siła.

      Usuń
  10. Byłaby poeta,
    tylko głowa nie ta .

    W kwestii formalnej:Szwecja wygrała z Niemcami w gałę na mistrzostwach świata w 1958 roku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten romantyzm bardzo Ci pasuje do tego wschodniośrodkowoeuropejskiego burdelu jaki kochasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wschodniośrodkowoeruopejski burdel? Możliwe, ale.

      Zna Anonim anegdotę o mały owsiku i jego mamusi? Polcema wgooglać, nie będę streszczać, bo zaś poobrażam uczucia.

      Usuń
    2. Wszystko potrafisz sprowadzić do gender albo d...

      Usuń
    3. Nie, nie, to Anonimowi się wszystko z gender studies kojarzy. A kawał jest o ojczyźnie, wgooglał Anonim?

      Usuń
    4. Wgooglanej wersji występował tatuś nie mamusia, chłop a nie kobieta, płeć latorośli była nieokreślona, pewnie jeszcze ma czas na wybór.

      Usuń
  12. Żaden z Ciebie patriota, chyba że istnieje też nowoczesna tradycja. Prawdziwa miłość Ojczyzny nie jest taka skomplikowana, wydumana to raczej pewien rodzaj emocji, prostej i szczerej prymitywnej. To mrowienie skóry na karku podczas hymnu, szacunek dla godła, flagi narodowej historii. To jak z wiarą, wierzy się w Boga, niezależnie od racjonalnych przesłanek za tym czy jest czy go niema. Wszelkie tego rodzaju dywagacje to jedynie drwina i brak autentycznego patriotyzmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrowi mnie w czasie hymnu.

      Niestety, tylko dobrze zagranego.

      Usuń
    2. Dostrzegam pozytywne zmiany, bo Twój patriotyzm dotychczas kojarzyłem z wykonawstwem Edyci Górniak.

      Usuń