piątek, 24 października 2014

Jak być frajerem i wyjść z tego (mniej więcej) z twarzą


Trzydziestka to jest nie w kij pierdział, to jest, panie, czas rozliczeń i w ogóle. Mieszkanie na wsi zamiast w Warszawie i robienie nieopłacalnych rzeczy zamiast opłacalnych to był zasadniczo dobry wybór. Albo mechanizm racjonalizacji działa u mnie dobrze. 
W każdym razie, jasne, że jakkolwiek wygląda to wszystko na frajerstwo kalibru ciężkiego, to frajerstwem nie jest. Kłopot w tym, że wytłumaczenie tego wymaga kilkugodzinnego wykładu co najmniej. A co zrobić w razie spotkania jakiegoś znajomego pradawnego, który dokonywał wyborów odwrotnych i teraz śmiga po Tunezjach czy innych tam olinkluziwach? Jak nie wyjść na przegrywa ostatecznego i to na szybko w dodatku?

Jest na to sposób. Podpatrzyłem go u rezerwistów. Były bowiem czasy, gdy w pociągach jeździli rezerwiści, do których docierało w tej powrotnej drodze to, że ten system cały zarąbał im właśnie rok życia. I żebyż to jeszcze był ten rok z końcówki, w której człowiek mało co może a jeszcze mniej mu się chce. Nie. To rok najcenniejszy z tego kawałka życia, w którym wątroba jest niezniszczalna a siusiak niewybredny i na odwrót, a człowiek chce i może wszystko. I przemawiała przez tych chłopaków (o ile byli jeszcze w stanie artykułować, chociaż nie był to warunek sine qua non) mądrość jakaś przedwieczna, bo żal przez nich przemawiał. A żal jest zasadą świata. Nie woda, ogień, nie eter nawet, a żal właśnie. 

Tak więc w razie spotkania z takim znajomym czerpiemy z tej chmury żalu unoszącej się jeszcze w starych składach pociągów i pytamy:

- A w Przewrotnem byłeś?

Gdy delikwent mówi, że nie, przygważdżamy go ripostą nie do zbicia:

- To ty w dupie, kurwa, byłeś. 


Szach-mat. Odjeżdżamy w stronę zachodzącego słońca, nucąc, że godzina piąta, a minut, dajmy na to, trzydzieści. 




10 komentarzy:

  1. właśnie sobie uświadomiłem że nie byłem w przewrotnem... pół życia zmarnowane! :-O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z cała pewnością. nie tyle może zmarnowane, co w dupie byłeś.

      Usuń
  2. Ребе... книжки про тебе будут писати.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie napisane, dawny Radwański wraca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas ze 20 lat temu była podobna historia. Jeden starszy pan opowiadał, że był w Rio, był w Bajo, a w końcu drugi, zmęczony jego przechwałkami, zapytał "A w Metelinie ty był?"

    OdpowiedzUsuń
  5. Głos z prawej: Tłumaczenia, tumaczenia, tłumaczenia, tu ma cze nia, tłumaczenia, tuma czenia, czenia czenia czenia, czenia - mniej więcej!
    Głos z lewej: Eee tam. Więcej, więcej, w i ę c ę j. Ma sens, ma sens, ma sens...

    OdpowiedzUsuń
  6. W dawnych czasach z małej wioseczki Kolbuszowszczyzny wybrał się człek do Warszawy, nie pamiętam jak i w jakim celu, ale pojechał i tam w tej Warszawie zabłądził. Krążył tak bezradny, pytał przechodniów jak do Dzikowca dojechać, a tam nikt o Dzikowcu nie słyszał. Kiedy jakimś cudem wrócił, to opowiadał, że ,, tyla mondrków w ty Warszawie, a żoden nie wi gdzie Dzikowiec lezy"

    OdpowiedzUsuń