Tak jak nie umiałem nic napisać w marcu, kiedy zaburczał telefon i przeczytałem nierealną zupełnie wiadomość, tak nie umiem teraz. Wu. Magu. Cały czas mam poczucie, że zadrwiłby w taki specyficzny dla niego niekaleczący sposób z każdego zdania, jakie bym napisał, jak drwił z każdej formy, każdej gry i zabawy.
Nawet jego pogrzeb wyglądał, jakby go gdzieś stamtąd reżyserował, jakby po raz ostatni grał jakąś konwencją. Całkowite zaćmienie słońca za witrażami katedry. Wyprowadzana w biciu dzwonów trumna mijająca się z roześmianą szkolną wycieczką. Mały kondukt, nad którym widać było tabliczkę z cyfrą 35, imieniem, nazwiskiem, ksywą i dopisanym pod tym wszystkim wyrazem POETA - ni to powołaniem, ni to przyczyną śmierci.
Żegnaj.
kiedy już obumrę, poproszę, żebyś mi napisał na grobie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Tata Michała.
OdpowiedzUsuń