środa, 20 czerwca 2012

Na tropie legend

Dziś się dowiedziałem, o co chodzi z Leosiem. Żył był fryzjer Leoś w Kolbuszowej. Pewnego dnia zaczął chodzić po mieście w długim płaszczu, pod płaszczem miał pełni kieszonek,a w kieszonkach, jak to fryzjer - nożyce, brzytwy, grzebienie.

Chodził Leoś po Kolbuszowej i powtarzał ,,Umarła staruszka, umarła staruszka, umarła staruszka, umarła staruszka...


Zapytany, jaka staruszka, miał odpowiadać:


Co nasrała do garnuszka. 


















Puszcza Sandomierska to dziwne miejsce, w którym realizm magiczny  to nie nurt w prozie, tylko nurt w życiu. I to jeden z głównych. 

4 komentarze:

  1. chlopie t o historia odrzuconej milosci.Facet byl niesamowicie inteligentny i dlatego....
    tobie to nie grozi.;)Inna sprawa ze Leos sie o ciebie pytl.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, jednak przynajmniej od obłędu jestem bezpieczny:)

      Historyj takich jest tu kupa, ale większość jest taka prawdziwa, że nierealna.

      Usuń
  2. Leoś pochodził ze Wschodu, chyba ze Lwowa, ale dokładnie nie wiem. W kieszeniach płaszcza miał nożyczki. Dzieci się go bały, ale krzywdy nikomu nie robił. Tak, była historia o nieszczęśliwej miłości, ale też o tragedii wojennej.
    Trzeba pytać starszych, całkiem starszych kolbuszowian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byl fryzjer bardzo dobry rywal Koczonia.Mial swoj zaklad itp itd. elita tutejsza...Zostawila go kobita i mu.. tak zostalo.Codzienny widok to Leos czytajcy Trybune Ludu na lawce z butelka smietany albo mleka obok.Nierzadko rozczytywal sie w poezji znalezionej na smietniku,dzis bylby zapewne wiernym sluchaczem literata Radwanskiego.
      Nie masz wyjscia musisz to opisac....
      To ja Magiel ino na wakacjach z zagranicznego kompa bez polskich czcionek.;)

      Usuń