Kuźnia fajną wystawę sprowadziła. Na otwarciu pograliśmy z Szymkiem, tzn. Szymek pograł, ja postukałem w bęben. Jak zwykle przy tego typu okazjach potwierdziło się, że jeśli jest jakiś powód, dla którego Pan Bóg nie wziął jeszcze żadnej komety i nie rozpirzył tego interesu w drebiezgi, to są to dzieci.
Pytanie zadane Justynie przez najmłodszych uczestników, a w którym chodziło o ustalenie, czy ja i Szymek jesteśmy Murzynami długo jeszcze będzie mi przywracało wiarę w ludzkość.
P.S. Ale potem, gdy sprawdziłem, ile na Podkarpaciu jest ofert pracy w wyuczonym zawodzie (nauczyciel polonista), to przecząca odpowiedź Justyny nie wydawał mi się już taka oczywista.
To że w Afryce chodzą na bosaka, wcale nie oznacza tego, że nie potrzebują butów.
OdpowiedzUsuńWeźmy na przykład tutejszego Nikifora pióra-Kolbuszowskiego Magla-aż się prosi wysłać go na jaki kurs gramatyki,interpunkcji a nawet ortografii . Może Stowarzyszenie Nil zorganizuje?
wyczuwam prowokację!
UsuńJak myślisz, ile dobrego zdziałałbym jako szewc w Botswanie?
Trzeba po prostu wylansować potrzebę i ją zaspokoić,tak aby język giętki powiedział to co myśli głowa.Może nasze kłopoty gospodarcze biorą się stąd, że nie potrafimy poprawną polszczyzną wyartykułować swoich myśli?
UsuńLansuję, lansuję. Ale na efekt trza poczekać ze dwa pokolenia.
UsuńTo zależy od ilości naprawionych przez Ciebie butów.
OdpowiedzUsuńAd Kolbuszowskiego Magla: on skupia się na istocie rzeczy, drobnostkami zajmują się....filolodzy;p I po cóż ich tylu?
Filolodzy są potrzebni bo może się okazać że forma "zarachuje" użyta przez skarbnika Zubera na sesji ,oznacza po prostu "chwileczkę panowie".
UsuńPytanie ,,po cóż ich tylu'' jest bardzo dobre. Razem ze mną państwo polskie wyprodukowało 120 nauczycieli-polonistów, wydając na to trochę grosza. Państwo używa zgodnie z przeznaczeniem niewielu z nas. Reszta piniondza na szkolenie zawodowe mnie i tabuna innych odnokursnyków moich mogła pójść spokojnie na potrzebniejsze rzeczy, np. nagrody dla marszałków sejmu czy innych wójtów.
UsuńTen zwrot całkiem stosowny nieraz bywa:)
OdpowiedzUsuńA filolodzy potrzebni są, są. To żart był taki głupi.
A mnie zastanawia co innego.Aby wykształcić jako tako takiego "polonistę",wykładamy z nasze wspólnej kieszeni sporo pieniędzy.Po jaką cholerę produkować ich 1000 rocznie skoro potrzebnych jest tylko 300?Kształcimy tylko bardzo dobrze wyedukowanych,pyskatych bezrobotnych.
UsuńTylko nie pyskatych, kurwa fa, tylko nie pyskatych!
UsuńTo jest w ogóle temat długi. Już samo to, że teraz, gdy jest dołek demograficzny i to państwo ma szansę wreszcie jakoś sensownie zmodernizować system edukacji (nauczyciele mogą uczyć w optymalnych, max 15-osobowych klasach zamiast w trzydziestoosobowych molochach), zindywidualizować podejście do ucznia, etc., dzieci tłoczy się w klasach łączonych, a niż demograficzny wykorzystuje jako okazję do oszczędzania świadczy o tym, że o oświacie nikt w Polsce całościowo nie myśli.
Pyskatych co niektórych, bardzo dobrze wyedukowanych trochę.
OdpowiedzUsuńPotrzebnych 300 rocznie? optymisto! nie od momentu, gdy całkiem starsza pani będzie wchodzić do klasy, by uczyć młodzież, a potem z niej wychodzić z koszem na głowie:(
Nie ma możliwości uzyskania pracy młody człowiek, gdy starego zmusza się do pracy w szkole w wieku 67 lat. Bo polonistyka przygotowuje (głównie) do pracy w szkole.
Co ciekawe, to samo państwo zajmuje się szkoleniem nauczycieli i ich późniejszym zatrudnianiem, między jedną a drugą działalnością ni ma żadnej koordynacji.
UsuńPaństwo ma to po prostu w d. Ale informuje w osobie premiera, żeby wysłać dziecko na kurs spawacza, a nie na studia. A potem - na wyspy zielone, by tu młodzi czasem nie wyszli na ulice i nie zaczęli palić aut. Bo nas, starszych, juz mają w garści w taki czy inny sposób:(
OdpowiedzUsuń