wtorek, 8 stycznia 2013
Podsłuchy, zachwyty.
Podsłuchuję. Po paciorku dziękujemy ze Starszakami Panu Bogu za różne rzeczy. A że dziękujemy na głos, to podsłuchuję, bo nidyrydy inaczej. To dziękowanie to między innymi zresztą po to, żeby się więcej o Starszakach dowiedzieć.
Hania ostatnio dziękuje m.in. za to, że Tekila stoi w stajni i nikt jej nie ukradł. Trygławie i Swarogu, gdybyż byli jeszcze koniokradzi (koniokradowie?), wybór drogi życiowej byłby prosty. Ale nie o tym miało być.
Franek dziękuje za rzeczy różne. Za choinkę, za pokój (nie to, że już jest hipisem, chodzi mu o ściany, ale pracuję nad tym), ostatnio dziękował za to, że ma wspaniałą kołderkę.
Warto było zacząć tę tradycję dziękowania choćby tylko po to, żeby tego posłuchać, tych zachwytów takich, żeby się pouczyć. Na jakimś etapie człowiek się oducza zachwytu, tak mi się wydaje, mniej lub bardziej skutecznie. Znam ludzi niezdolnych do przeżywania zachwytu, a przynajmniej do ujawniania się z tym. U dorosłego zachwyt jest czymś podejrzanym, co jest ciekawe, bo rozczarowanie czy niesmak już nie. Zachwyt wymaga uzasadnienia, usprawiedliwienia i pierdyliarda asekuracji, niechęć - nie. Kto nie wierzy, niech popaczy do internatu. Co ciekawe, na jutubie gdy anglofoni wrzucają filmiki z amatorskimi filmami z muzyką, anonimowi, obcy ludzie zwykle ich wspierają, , polonofoni - wręcz przeciwnie. Co jest? Czyżby anglofoni mieli wspanialsze kołderki od nas?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przestajemy się zachwycać tak jak przestajemy się dziwić.Tyle wokół do zachwycania i tyle do dziwienia się a my? niezdolni do zachwytu i dziwienia się gnuśniejemy , oj jak gnuśniejemy... A jak łatwo przychodzi nam utyskiwanie, krytyka innych ale żeby się zaraz zachwycać, albo żeby się zdziwić, że np.jradwański poetą znośnym jest... O co to , to nie...
OdpowiedzUsuńB.K.
Nieprawda. Nieprawda. Zachwycam się, dziwię, cieszę, nie zazdroszczę. Jestem zdolna:)nie gnuśnieję. Krytykuję, gdy trzeba. I'm happy!
UsuńTW
To i fajno:)
Usuń