piątek, 23 sierpnia 2013

Aleja Trzech Druidów, czyli ostatnia wioska Galów

Zaczęło się od zdania ,,Jak przyjadę do Polski, to się pouczę polskiego, bo głupio chociaż trochę nie znać'' i mojej pierwszej myśli, że oj tam, oj tam, tylu Polaków ma z tym językiem problemy i żyje. Chociaż owszem, fajnie umieć coś w języku sąsiadów, a porozumiewanie się po angielsku ze Słowianami to obciach.

Ale zaraz, zaraz, czy aby na pewno obciach? Czy patrzenie z wyższością na ludzi, którzy żądają w czeskim Cieszynie menu po angielsku  nie wynika z jakiegoś folkowo-słowianofilskiego snobizmu. Biję się w piersi i robię rachunek sumienia. Wynika.

Gadanie z czeskimi kelnerami po angielsku to postawa racjonalna. Jeszcze sto lat temu z ogonkiem Edward Sapir przekonywał, że angielski nie nadaje się na język uniwersalny, bo jest w nim zbyt wiele kategorii niemających żadnego wykładnika formalnego, a zatem niedostępnych dla kogoś, kto nie jest native-speakerem. Tak jest na przykład z kategorią rodzaju - u nas, jak coś ma końcówkę -a, to wiadomo, że baba, przynajmniej gramatycznie. W angielskim tak nie ma i póki nie obejrzymy Sensu życia według Monty Pythona z napisami nie wiemy, że death jest po angielsku rodzaju męskiego. A jakiego rodzaju jest np.puzon? Za czorta się nie dowiemy. Sapir nie przewidział powstania simple english. Jak to było możliwe przy jego wkładzie w językoznawstwo, nie wiem, ale nie przypuszczał, że takie kategorie, jak rodzaj gramatyczny będą użytkownikom zbędne, podobnie jak np. te wszystkie dziwne angielskie czasy. Nieangielscy użytkownicy stworzyli simple english, możliwe, że jeden z najpopularniejszych języków na Ziemi. Tuż po angielskim, zwłaszcza w wersji simple jest mandaryński Potem jest hindi, potem arabski, na piątym miejscu hiszpański. Polski i ukraiński są na 26 i 27 miejscu najczęściej używanych języków, daleko za kantońskim (13 miejsce) czy wietnamskim (12), niedaleko za tureckim (21).


Jeśli za dwa tysiące lat będzie jeszcze jakieś inteligentne życie na ziemi i jeśli będzie zajmować się przeszłością, to zainteresowanie tego życia skupi się najwyżej na pierwszej piątce języków. Z tej perspektywy przekładanie wierszy z polskiego na ukraiński albo na odwrót czy w ogóle walka o czytelnika posługującego się tymi językami nabiera rysu takiej szlachetnej donkiszoterii. Owszem, urocze, ale na dłuższą metę bez sensu albo na odwrót - owszem, bez sensu, ale urocze. Jesteśmy w miejscu, w którym byli galijscy druidzi czy tam inne Kakofoniksy. Siedzimy na obrzeżach Imperium i śpiewamy dla garstki ocalałych jeszcze Galów, podczas gdy mainstream cywilizacji dzieje się gdzie indziej. Aleja Trzech Wieszczów w Krakowie to powinna być Aleja Trzech Druidów.

Co mi przypomina o druidzie Mickiewiczu. Nie wiem, czy cały ten mesjanizm, poza przyczynami oczywistymi, jak leczenie porozbiorowych traum i kompleksów nie miał przypadkiem źródeł we właściwym rozeznaniu sytuacji - Polska z roli kulturowego, powiedzielibyśmy dzisiaj, trendsettera w XVI wieku przeszła do roli papugi narodów. Galowie przy ognisku, Siouxowie zasłuchani w szamana, etc. Mickiewicz i w ogóle romantycy (bo co miał na myśli Norwid mówiąc, że bronią języka-arcydzieła?) zdawali sobie sprawę z tego, że kultura musi być konkurencyjna. Podoba mi się Mickiewicz z Ksiąg narodu i pielgrzymstwa, bo w nich jednym z głównych problemów jest pytanie, co Polacy mogą wnieść do kultury ludzkości. Co unikatowego, niepodrabialnego. Mickiewiczowi wyszło, że idea wolności. A co powinno wyjść teraz?

5 komentarzy:

  1. Powinien wyjść poradnik "Czego nie oferować kulturze ludzkości. Przykłady praktyczne."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mnie tak w tym społeczeństwie bezbrzeżnie nie wkurwia, jak bezinteresowna agresja.

      Usuń
  2. W tym wkładem w dzieje ludzkości to nasza literatura ma ze wszystkich dziedzin wkład największy. Prawie wszystkie noblisty to literaty może kiedyś Radwański. Starych druidów bym zostawił a zrobił bym jakąś opozycję do Białoszewskiego.
    Ciekawe kto pierwszy przetłumaczy Szekspira na nowogloblnowioskowyangielski taki niekoszerny Jidisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nobla to Bargielska ma dostać i dobrze. A wcześniej to Zagajewski, wiadomka. BArańczakowi jak psu zupa się należy, ale, ale. Na ile polska literaura jest jeszcze zrozumiała poza polszczyzną?

      Tłumaczenia Szekspira na współczesny angielski albo simple english sa prawdopodobne, może nawet już są? Na przykła Hrihorija Skoworodę, XVIII-wiecznego filozofa ukraińskiego się tłumaczy na współczesny ukraiński z uwagi na język dziwny, co do którego trwają spory, czy to jeszcze ukraiński, czy już rosyjski. Takie to takie, panie, dziwne wszystko.

      Usuń
    2. Dzięki Żeleńskiemu w literaturze światowej pojawili się Polacy a i Stasiuk dzięki tłumaczowi znany jest trochę dalej poza Duklą. Nawet technologicznie zacofany naród, może mieć dobrą literaturę, tylko niekoniecznie świat musi o tym wiedzieć. Rosjanie nie mają dylematów wchodzą na salony, nasi literaci trzymają się klamki i marzą o zrozumieniu. Promocja, wszyscy ludzie mają takie same problemy i pragnienie szczęścia, narodowe wątki to tylko taki literacki Bollywood , znak i wyróżnik wręcz konieczny. Inaczej to tylko globalnowioskowa
      psychoanaliza.

      Usuń