niedziela, 18 sierpnia 2013

Polska inżynierska, czyli co boli krowę?

Jak Polska długa i szeroka internety i gazety piszo, a wujowie na imieninach mówio, że humanistyczne studia nie gwarantują pracy, a raczej coś wręcz przeciwnego. Eureka, alleluja, prawie 20 lat z tym zeszło, ale się udało, lud nadwiślański ogarnął, że łacińskie końcówki wkuwa się nie po to, żeby kipnąć na zawał po kokainie wciągniętej na własnym wypasionym jachcie, tylko w suterenie na suchoty.

Bardziej niepokoi mnie wynikająca z tego epokowego zaiste odkrycia deprecjacja studiów humanistycznych i humanistyki jako takiej. Dokładniej, stojące za nią przekonanie, że wiedza ma się przekładać na zysk, najlepiej jak najbardziej wymierny i jak najbardziej natychmiastowy. Przekonanie to jest sprzeczne z pierwotną ideą uniwersytetu (matko, jakie szanse na uzyskanie grantu na badania mógłby mieć dzisiaj Tomasz z Akwinu?) i nic dziwnego, że tę instytucję niszczy. Z jednej strony ludzie (rodzice, studenci, wreszcie tzw. społeczeństwo) oczekują, że uniwersytety będą takimi turbozawodówkami, tzn. zawodówkami tylko że wypaśniejszymi, z drugiej Wielki Babilon to oczekiwanie spełnia. Już teraz pozyskanie pieniędzy na badania humanistyczne jest trudniejsze niż drzewiej, a doktoranci żywią się korą i szarańczą.

Ujmowanie rzeczywistości w kategorii produkcji i zysków jest niebezpieczne, jeśli pomyślimy, że z wyjątkiem tych, których czeka śmierć nagła a niespodziewana wszyscy będziemy kiedyś nieproduktywni i bezużyteczni, jesteśmy generatorem strat z opóźnionym zapłonem. To, jak wtedy będziemy żyć zależy od tego, jakie społeczeństwo sobie dzisiaj zbudujemy.

A jakie budujemy? Czytam w Nowej Trybunie Opolskiej rozmowę z prof. dr. hab. Zbigniewem Dobrzańskim, kierownikiem Katedry Ochrony Środowiska i Dobrostanu Zwierząt na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Rozmowa sama w sobie ciekawa, bo profesor powołując się na wyniki badań wskazuje na to, że cierpienie zwierzęcia przy uboju rytualnym nie różni się zbytnio od cierpienia przy uboju z ogłuszeniem, zatem wszelkie poczucie wyższości nad żydami czy muzułmanami na sza mięsożerna cywilizacja może sobie w buty wsadzić. Jedna z wypowiedzi fachowca od dobrostanu zwierząt jest jednak szczególnie ciekawa. ,,Ma jej [krowy] nie zabić, bo ją to boli? Takie argumenty to histeria totalna. Z powodu tej histerii wielu ludzi straci pracę''. No ciekawe, nieprawdaż? Zauważmy, według profesora nie mamy tu do czynienia z konfliktem dwóch wartości, z których jedną jest zwierzęce cierpienie a drugą ludzki zysk. Nie, profesor w ogóle nie uznaje cierpienia za argument w dyskusji na temat zysku. To, co wykracza poza kalkulację ekonomiczną, staje się czystą histerią. Ciekawe, czy za jakiś czas, gdy profesor będzie generował straty, również będzie uważał, że poprawa dobrostanu ludzi w Domach Pomocy Społecznej to czysta histeria? Jeśli ówczesne społeczeństwo będzie składało się z ludzi nierozumiejących sensu zajmowania się rzeczami nieprzekładalnymi na natychmiastowy efekt ekonomiczny, nie chciałbym być w jego skórze.


21 komentarzy:

  1. Czytałem ostatnio książkę o wielkich ekonomistach
    i okazało się że tylko jeden dorobił się pieniędzy.
    Współcześnie więcej mamy milionerów po filozofii niż
    po marketingu i zarządzaniu. Chyba normalnie to jest
    jak jest równowaga pomiędzy marzycielami i praktykami. To dla tych pierwszych wymyślono jaskrawe czerwone światła na skrzyżowaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie idzie o to, że nie o marzycielstwo tutaj biega. Spece od rur nie różnią się od speców od aliteracji.

      Usuń
    2. Dawniej można było zrozumieć wiersz bez speca od aliteracji teraz nie zawsze.

      Usuń
  2. taa, to załóż se, poeto, rury jak trza w domu, zobaczymy, czy pocieknie z nich wódka czy woda. Albo nawet wino(lubię!).
    ja się nie podejmuję tego, ja wolę jednak literki co plączą mi mózg.
    A najbardziej to lubię niebo gwiaździste nade mną. Prawoskrętne reguły czy śruby już mniej. no, chyba że po winie, to owszem, owszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niech Twoich dzieci rozumienia tekstu uczy hydraulik, powodzenia. Efekty podobnej gimnastyki oglądam na sesjach rad gmin, gdzie rolnicy, emerytowani policjanci, listonosze, etc. decydują o tym kto, przez ile godzin i czego ma uczyć. Nie mam nic do rolników, emerytowanych policjantów czy listonoszy, zaznaczam.

      Usuń
    2. Ty tylko rozumiesz teksty Oni życie i to co pomiędzy wersami.

      Usuń
    3. Szanowny Anonimie, więc niech ci rozumiejący życie między wersami samorządowcy wyjebią na zbity pysk tych nierobów nauczycieli i sami uczą. Proste, oszczędne i mundre jak 150.

      Usuń
    4. toteż wy.ebują, wy.ebują, jak wiesz doskonale. wynika to nie tylko (li) z chęci samej i przyjemności niewątpliwej masochistycznej wy.ebywania nierobów, lecz gównie z niechęci do efektywnego ebania właśnie. czyli: nieróbstwo ogólne panuje ogólnie, tobie tylko chwała.
      sorry, nie lubię wulgaryzmić.

      Usuń
    5. Ależ wyjebywanie nie z chęci wynika (też nie lubię wulgaryzmić, podobnie jak samorządowce wyjebywać, ale w jednym i drugim przypadku zachodzi taka życiowa konieczność), z tego zdaję sobie sprawę. Niemniej dostrzegam pewną prawidłowość - jak trza wybudowac drogę, to samorząd woła niziniera, i tyn nizinier, panie dzieju, mówi, ile tygo asfaltu i dzie położyć.
      Jak samorządy gmerajo przy szkołach, to do głowy nikomu nie przyjdzie choćby skonsultować pomysłów z jakimkolwiek niepracującym w gminie, a zatem niezależnym psychologiem czy pedagogiem. Nie, bo na szkołach się każdy zna, bo do szkoły chodził. Mię się rozchodzi tylko o to brak świadomości, że psycholog jest taki sam fachowiec jak nizinier z suwmiarko.

      Usuń
    6. a co z też chodzoncym do szkoły przewodnikiem komisyi wysoki szeroki jak ziemia i głęboka tej ziemi samotność? bedzie o tem w krośnie śpiewał, o tem wy.ebywaniu właśnie, o które się tak rozchodzi (po kościach wiency raczy)?

      Usuń
    7. Nie wiem, bo nie moja gmina. W moich gminach to, panie, same rolniki i inne niziniery.

      Usuń
    8. chwała im. mają zawód i coś miejmy nadzieję coś potrafią robić: zjeść co bedzie i z rur popłynie woda czy wódka czy ulubione wina (czyja?)

      Usuń
    9. Chwała, jasne. Ale do kompetencji w sprawach np. oświaty podchodzę tak, jak Ty, szanowny Anonimie podszedłbyś do mnie, gdybym przyszedł rozkręcić Ci kolanko w zlewie:)

      Usuń
    10. nie podchodzisz, sorry, bo obchodzisz (nie twoja gmina). a możesz z kumplem z roboty pogadać, choć pewnie zwyczajowo nowoczesnie odpowie, że kłode mu rzucasz. zwal na mnie, mnie to zwisa.
      A dzieci, przepraszam, to do jakiej gminy podejdą do szkoły?
      tyle w temacie, troszke sie zaplątałes jednak. niestety.

      Usuń
  3. wierzysz, że ludzie pragną, by ich dzieci wiedziały, co poeta na myśli miał? to naprawdę teraz
    niebo gwiaździste nade mną. jednak. i świat się nie skończy:)
    a
    dzieci radośnie wypadły ze szkoły
    zapaliły skręty
    pogubiły flaszki czy fraszki nawet znalazły
    dobra nocka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wierzę, że ludzie pragną, aby ich dzieci umiały zożyć trzy zdania na rozmowie kwalifikacyjnej czy sklecić list motywacyjny. A są i ludzie, których cieszy, że przy okazji uczenia się tego klecenia jest szansa, że dzieci nauczą się zadawać pytania o sens tego, co robią, życie, śmierć i otchłań za nimi.

      Usuń
    2. a ludzie umią, i umią uczenie!
      i że ktoś na oko zachwytu czeka?
      oko zachwytu

      Usuń
    3. Jak będziesz całe życie o śmierci myślał to nawet trochę jej nie oswoisz. Ona Cię dopadnie w odpowiednim dla niej momencie i wtedy ją poznasz ot cała to humanistyka. Zamiast o otchłani pomyśl o błękitnym niebie.Na życie nie narzekaj bo będziesz go żałował w ostatnich sekundach. Polecam naukę różańca albo buddyjskich mantr. Ciesz się dniem. Jacht se można zrobić,a maku w polach na Gurny pod dostatkiem i tego opiumowego też.

      Usuń
    4. Indologia to taka sama wiedza, jak materiałoznawstwo.

      ,,Opodal Treblinki leży wieś Wólka
      Okrąglik. Gospodarze tej wsi wysyłali swe żony i córki do
      ukraińskich strażników zatrudnionych w obozie i nie posiadali
      się z oburzenia, gdy te kobiety przynosiły za mało pierścionków
      i innych kosztowności pożydowskich, uzyskanych w zapłatę za
      osobiste usługi. Proceder ten był oczywiście materialnie bardzo
      korzystny: strzechy zanikły, zastąpione blachą, a cała wieś robiła
      wrażenie Europy, przeniesionej do tego zapadłego zakątka
      Podlasia. Kosztem jakich strat moralnych ten dobrobyt został
      osiągnięty, o tym nikt nie pomyślał" Jednym słowem, rozwój technologiczny to nie wsjo.

      Usuń
    5. Jasne to nie IG Farben, Thyssen. Krupp wspaniały Hugo Boss są milionerami. Najwięcej milionerów według Financial Times jest w Wólce Okrąglik, Ukraińcy też są niewinni bo oni tylko chcieli mieć przyjemność z pięknymi polskimi kobietami i chcieli zrelaksować się po pracy. Jedź zobacz ten dobrobyt! do imperium przyjaciela Żydów pana Hugo B. to Cię nie wpuszczą choćbyś założył nawet najlepiej skrojony czarny garnitur.

      Usuń
  4. nie mam nic do skrętów, flaszek a nawet fraszek
    zaznaczam!

    OdpowiedzUsuń