niedziela, 11 sierpnia 2013

Synagoga i kirkut, czyli nie jesteśmy antysemitami



Od jakiegoś czasu Kolbuszowski Magiel wrzuca posty na temat kirkutu, synagogi i w ogóle żydowskiego dziedzictwa Kolbuszowej. Niestety, całe zaniedbanie tych spraw nie bierze się z antysemityzmu. Gdyby tak było, sprawa byłaby prosta i rozwiązywalna. A nie jest. Ale od początku.
Przede wszystkim, antysemityzmu na ulicach nie czuć, w każdym razie nie bardziej niż średnio w Polsce. W czasie zeszłorocznego oznaczania granic getta spotkaliśmy się tylko z jedną reakcją paranoiczną (A czemu to ma służyć?Kto za tym stoi?), jeśli gdzieś nie dało się wywiesić plakatu, to nie dlatego, że któś cóś do Żydów miał, tylko dlatego, że naczalstwo niczego nie pozwala wieszać, bo to sieć handlowa czy inna sekta.
Owszem, w dyskusjach o synagodze stale przewija się podzielany przez część ludzi w Kolbie pogląd, że Żydzi są chciwi, bo chcą pieniądze za synagogę. Tak, u jego podstaw w jakiejś części na pewno leżą antysemickie stereotypy mówiące o mitycznym bogactwie i wpływach Żydów. Ale przede wszystkim stoi za nim to, że większość ludzi w Kolbie nie zadała sobie pytania: „Komu podarowałbym za friko 300 tysięcy złotych”? Ani tym bardziej nie odpowiedziała sobie uczciwie na pytanie, czy mając na głowie setki zrujnowanych bożnic i zdewastowanych cmentarzy żydowskich nie wolałaby paru synagog opchnąć, żeby przynajmniej jedną porządnie wyremontować.

Ale u źródeł wszystkiego leży inna sprawa. Dbanie o żydowskie dziedzictwo się nie opłaca.

Przede wszystkim nie opłaca się w sensie ekonomicznym. Dobrze utrzymany cmentarz? Wyremontowana synagoga? Szlak śladami kolbuszowskich Żydów poprowadzony przez miasto (z, a co, poszalejmy, kodami na smartfona, broszurami, etc.)? Ok, ale piniondz z tego będzie tylko od turystów. A piniondz od turystów trafia głównie do Muzeum Kultury Ludowej, które jest księstwem niezależnym od samorządu, poza tym, o ile dobrze czytam samorządową wizję rozwoju Kolby, to nie turysta z biedy i nędzy nas wydźwignie, a przemysł wielki, co nam w strefie niechybnie rychło jako lelija zakwitnie.

Dbanie o żydowską spuściznę nie opłaca się też politycznie. O ile każda złotówka wydana na OSP, kluby sportowe czy imprezy wróci w postaci głosów, każda złotówka wydana na martwych Żydów przepada w czeluściach. Kupić za nią można tylko głosy freaków mojego pokroju, a inwestycja to niepewna, bo takie freaki lubią nie iść na wybory.

Nawet jeśli samorząd angażuje się w jakieś działania na rzecz lokalnej tożsamości, ma to zwykle kontekst polityczny – vide most im. Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i rondo im. Mazana. Także i tutaj Żydzi nieżywi są niepraktyczni.


Tak więc, podsumowując – synagoga i kirkut wyglądają, jak wyglądają nie dlatego, żeśmy jako społeczność lokalna antysemity jakieś, nie. Wyglądają jak wyglądają, bośmy do bólu materialisty i pragmatyki. Z tego też powodu nic się nie zmieni – o ile Unia albo Nisselbaumowie nie sypną piniondzem, który zmienia priorytety w ułamku sekundy. 

19 komentarzy:

  1. Czyli co? Nie ma faszystów,nie ma antysemitów ,tylko jest chroniczny brak gotówki?
    Wykup i remont synagogi i zrobieniez niej sali koncertowo-wystawienniczej to koszt (dla nas) około 500 tys zł.Można w ten sposób przyciągnąć do Kolby (festiwale,wystawy o tematyce żydowskiej) co najmniej 500 turystów z całego świata.Czyli ta inwestycja zwróci się nam już po 3 latach.Potem już same zyski.
    Dlaczego tego nie zrobimy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antysemityzm jest, ale nie większy, niż przeciętnie w Polsce.
      A dlaczego nie robimy dwudniowego Spinacza? Chodzi o działania długofalowe, które skutki mogą przynieść nie przed wyborami, a już po Twojej kadencji. Co więcej, skutki są mało widoczne, lepiej zrobić nową elewację na remizie czy cóś, co widać i ludzie docenią od razu.
      W tym wpisie próbuję wytłumaczyć, że problemem nie jest antysemityzm ani brak kasy, tylko splot czynników: to, jak się wygrywa wybory i zdobywa wyborców, to, że każde działanie musi się opłacić stosunkowo szybko i konkretnym grupom, wreszcie to, że mało kto spoza MKL Salamandry i Kuźni widzi Kolbuszową jako miejsce atrakcyjne dla turystów. Gdyby problem leżał w antysemityzmie, byłby rozwiązywalny.

      Usuń
  2. Podjęcie współpracy z Fundacją Nissenbaumów mogła by pomóc. Ale kto ją podejmie czy jest ktoś do tego zdolny. Bajeczki o turystach z całego świata, którzy mają coś sfinansować do Krakowskiego i Warszawskich festiwali się dopłaca. Festiwal żydowski bez Żydów, muzyka bez Żydów wycieczki do Auschwitz pełne przygnębienia i Polska jako kraj zagłady narodu. Społeczeństwo miasta jest w porządku ale mało świadome. Na skansenie mało kto był,który zresztą też jest deficytowy też z naszych podatków tylko innych utrzymywany. Nie stworzymy nic sensownego jeżeli nie zaczniemy tworzyć świadomości historycznej i świadomości powrotu do niej społeczności żydowskiej. Żyła Ona tu z nami zgodnie ponad dwa wieki choć osobno. I jesteśmy im coś winni. Musimy mieć dobry pomysł, może instytut powrotu i pojednania, historyczny, artystyczny, socjologiczny, religijny, filozoficzny a może gospodarczy i bankowy. Kto ma taki potencjał żeby to ogarnąć. Tylko Bogi a one są wspólne
    i Abraham i Izaak i Mojżesz a i Jezus Chrystus pomoże bo też był Żydem. A przyszły święty popatrzy na to wszystko z miłością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jeżdżę sobie co roku na imprezy do okolicznych miasteczek.W jednym są wyścigi osiołków,w drugim lam,w trzecim rowerzystów.Jest tam zawsze dobre jedzenie i muzyka.Te dwudniowe imprezy ściągają średnio 10 tys turystów ,którzy zostawiają w miasteczkach kilkaset tysięcy dolarów.
      W Kolbuszowej można zrobić to samo na bazie skansenu.

      Usuń
    2. Ależ skansen robi imprezy, które ściągają ludzi, a jeszcze fajniej by było, gdyby ci goście zahaczali też o Kolbę w celu innym niż stanięcie w okolicy małego ronda i zapytanie ,,panie, a na skansen to dobrze jadę''?

      Z czym wiązałby się dwudniowy spinacz, widziałem na Woodstockach w Żarach, potem Kostrzynie. Rzesza ludzi przez cały okres festiwalu je w miasteczku, robi inne zakupy i wypija hektolitry piwa.

      Muzycznie Spinacz mi różnicy nie robi, bom stary i wolałbym Mieczysława Fogga na żywo, ale nie wydaje mi się, żeby to miasteczko mogło pogardzić grubszą kasą, jaką pompowaliby ludzie z hipotetycznego miasteczka namiotowego.

      Usuń
    3. Wyścigi osiołków i mistrzostwa w opluwaniu / bez lam/ mamy przy każdych wyborach i nie trzeba z tej okazji organizować dodatkowych imprez

      Usuń
  3. Wypija hektolitry piwa i wydala tyleż samo moczu i nie tylko. Jak raduje się społeczność Glastonbury z największego festiwalu w Świecie obejrzeć można na filmie/ z organizatorem, ludziem, który to wymyślił i organizuje/ jak trudne to jest przedsięwzięcie logistycznie. Kasę trzeba wydać a dochód wcale pewny nie jest. Podobnie jak ty emerycie większość tego bogobojnego miasteczka wolałaby usłyszeć Eleni z playbacku
    niż nowe kierunki muzyczne. Co z tymi Żydami bo nie myślę że chciałbyś w ramach tej imprezy wywoływać ducha Fogga na kirkucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy spinaczu się nie upieram dwudniowym, ale starzy górale mówią, że kiedyś taki był.

      Co z Żydami piszę w poście - choćby jakiś szlak przez miasto. Synagoga, brama getta, cmentarz, może jeszcze jakieś miejsca - wszędy tabliczka z kodem do zeskanowania, może reprodukcja zdjęcia, krótki tekst? Mała rzecz, a mogłaby cieszyć.

      Usuń
    2. Czy się o coś modlisz czy chcesz coś zrobić.

      Usuń
    3. Naklepałem kosę, czekam aż zabrzmi złoty róg, to porządkowania kirkutu nastąpi ciąg dalszy.

      Usuń
    4. Każdy cmentarz to ciekawy ekosystem, ale wiadomo chłop żywemu nie przepuści.

      Usuń
  4. Co rkl MA? No... smialo. Wyliczamy. Co moze byc towarem eksportowym. Smielutko. Wyliczac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Towar eksportowy RKL? To, co od przedwojnia jest towarem eksportowym wsi - ludzie, zwłaszcza kreatywni, których wieś eksportuje na potęgę, nie inaczej jest z Kolbą.

      Usuń
    2. Skansen chałwa tym co go stworzyli i tworzą.
      Tradycje puszczańskiego przemysłu.
      Żydowskie złotnictwo rzeszowsko-głogowsko-kolbuszowskie tombakowe.
      Herb i tradycje zgodnego współżycia.
      Meblarstwo kolbuszowskie.
      Lasowiacki folklor i muzykanci.
      Film o Kolbuszowej ostatni dokument z życia sztetla.
      Nazwa rzeki.
      Historia Kolbuszowej jako miasta rezydencji magnackiej.
      Rysownik Mleczko
      Poeta Radwański
      To wcale nie mało dla zapewnienia alibi takiej dziurze.

      Usuń
    3. Radwańskiego można pokazywać za piątala, całość dochodów szłaby na rzecz fundacji Korba Lirnicza zajmującej się pomocą poetom z Kalenberka.

      Jak pokazuje przykład wielu miejscowości, teraz turysty nie ściąga się do tego, co jest, tylko do tego, co się stworzyło, czasami z niczego. U nas przynajmniej mamy na czym opierać snute narracje na temat tego miejsca.

      Usuń
    4. Czy obsypanie poetów kasą i przywilejami, było dla nich korzystne, to czytając twoje teksty bez cytowania podaje w wątpliwość. To co u nas jest dalej wymaga odkrycia. Eksploracji historycznej, budowania świadomości miejsca Twoje miejsce w tym jest warte więcej niż piątala za jeden ekshibicjonistyczny umysłowy pokaz.
      Boś nie stąd i spojrzenie masz świeże.
      Bo ulegasz coraz bardziej, opanowuje Cię miejsce i ludzie / ze stratą dla tego jw./
      Bo wyjątkowy z Ciebie Homo Sapiens.
      Bo zapuściłeś tu korzenie z korzyścią dla otoczenia
      Bo wątpliwe żebyś stąd wyjechał, pracownicy fizyczni ze znajomością poetyki mało są poszukiwani/ a Michnik ma lepszych/
      Bo eksportujesz siebie i gurnom chociażby do Kutna
      Bo Ci się chce....itd

      Usuń
  5. Zostajemy tylko my słabeusze i okularnicy.Kreatywni wieśniacy walą prosto od Bogacza do najlepszych londyńskich klubów disco. Zostają królami gipsu i terakoty im mniej bagażu kultury i wykształcenia tym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Za Ciebie nie mówię boś ty siłacz od Bogacza.

    OdpowiedzUsuń