sobota, 5 stycznia 2013

Eginald Schlattner, Czerwone rękawiczki

Gdy umarła Szymborska, pomyślałem od razu o Tomaszu Pułce. Gdy z kolei kilka miesięcy później  umarł Pułka, pomyślałem o Szymborskiej. Gdy natomiast Michał Rusinek ogłosił testament Szymborskiej, wiedziałem, że ścisk dupy ogólnokrajowy będzie straszliwy, jak to przy (wszystkich dwóch) dużych nagrodach literackich w Polsce. Wszak nie od dziś wiadomo, że Nike przyznaje światowe żydostwo, gejostwo i cyklistostwo wszystkim, z wyjątkiem Jarosława Marka Rymkiewicza, który dostał dla zmyły.
Niemniej ścisk dupy z okazji stypendium im. Adama Włodka i nagrody ufundowanej przez Szymborską mnie zaskoczył. Ludziom dupę zaczęło ściskać prewencyjnie, co stanowi ciekawy przyczynek do historii ścisku dupy i wyskakującej guli w Polsce.
Swoją drogą, ciekawym, ilu rozdzierających szaty krytyków Szymborskiej miałoby odwagę podpisać np. list 59. Nie teraz, ale wtedy, w latach '70. Ciekawym wielce.
Tutaj dochodzimy do bohatera tej notki, czyli Eginalda Schlattnera, autora Czerwonych rękawiczek. Autor jest rumuńskim Niemcem. W latach '50 był więziony przez Securitate. Złamany donosił na niemieckojęzycznych pisarzy. Swoje uwięzienie opisał po latach ponad czterdziestu w Czerwonych rękawiczkach właśnie. Książce, która, jak mi się wydaje, nie mogłaby powstać w Polsce. Schlattner nie usprawiedliwia się. Nie ma też w książce martyrologii, autor nie wystawia nam zdemolowanej paszczęki z tradycyjnym nad Wisłą wybili, panie, wybili. Nic z tych rzeczy. Dostajemy za to bardzo rzeczowy opis psychiki człowieka, który wydaje przyjaciół. Nie ze strachu przed dalszym biciem, decyduje się na współpracę, bo przejmuje światopogląd przesłuchujących, przechodzi autentyczną przemianę, z Pawła staje się Szawłem, z wychowanego w Hitlerjugend rumuńskiego Sasa staje się budowniczym socjalistycznej Rumunii. Opowieść o rodzeniu się tej wiary w więzieniu jest fascynująca. Do tego czytelnik dostaje opowieść o komunistycznej, wieloetnicznej Rumunii. Trochę z Barei, trochę z Kafki, a jeszcze trochę z Vincenza i Baśni tysiąca i jednej nocy. Cyganie, Żydzi, Rumuni, Niemcy, węgierscy arystokraci, wszystko wymieszane i wrzucone w absurdalną Historię i absurdalne historie. Dobre, i jest w bibliotece. Tzn. będzie, jak oddam, czyli niebawem.

11 komentarzy:

  1. "Młodzi i aspirujący artyści – choć nie chcę rzecz jasna uogólniać – są niewyobrażalnie puści wewnętrznie. Ich świat jest efektem tej ahistorycznej refleksji, która daje w sztuce i literaturze obraz zupełnie odrealnionego życia. Młodzi penetrują nowomowę, która się wdarła do naszego języka – skróty internetowe, angielszczyznę – i pławią się w tym języku, w życiu codziennym, a nie stawiają pytań: dlaczego tak jest? Co było wcześniej?"

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/43670-cztery-pytania-do-marka-nowakowskiego-sprawa-nagrody-im-wlodka-to-efekt-nierozliczenia-takze-moralnego-komunistycznego-systemu

    Szkoda że Nowakowski nie czyta Radwańskiego...

    Tak z ciekawości... co działoby się w duszy naszego lokalnego literata gdyby to stypendium mu przyznano?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "czytelnik dostaje opowieść o wieloetnicznej Rumunii" czyli taki folk:)

      A co Pan pomyślał gdy umarł Miłosz? Herbert?

      Magielek czegóż ty wymagasz? Taka w czambuł krytyka jest totalnie jałowa.

      Usuń
    2. Nie krytykuję,tylko współczuję.

      Usuń
    3. Byłby to początek ciężkich rozterek. Na pewno stawiałoby mnie to przed koniecznością podejmowania trudnych decyzji. Które długi płacić najpierw, jakie instytucje jeszcze mogą poczekać, etc. Tak bardziej serio – stypendium im. A. Włodka jest dla ludzi realizujących jakiś ciekawy projekt literacki przez 12 miesięcy. To, abstrahując od spraw czysto merytorycznych, technicznie mnie wyklucza, bo w 12 miesięcy to ja mogę realizować jakiś projekt naukowy, trzecio książka może mi się uskładać równie dobrze w miesiąc, jak i nigdy. Stypa jest przeznaczona też dla krytyków i tłumaczy i to raczej w tej grupie częściej będą ludzie, którzy ją będą dostawać. Tedy też dylematy na 99% mnie ominą.



      Nowakowski nie chce generalizować, ale generalizuje. Bez urazy, ale to częste wśród pisarzy starszych pokoleń. Swoją drogą, bardzo podobnie czytamy nową Masłowską, więc może jest w mojej pustce jakieś ziarenko materii się kołaczące?;>

      Bajdełej, kto napisał te słowa:

      ,,Pozwalam sobie nazwać szakalem inteligenta polskiego. Przed nim na scenie – rewolucja. On siedzi, bolejący nad losem narodu i uśmiecha się tragicznie, drwiąco lub ze smutkiem. (...) chodzi o nieufnego, a często i wrogiego rewolucji inteligenta, o szakala, którego pusta maska jest oczywistym kłamstwem
      (...) w pierwszych latach po wyzwoleniu ukuł mit Sybiru. Później, kiedy jednak nie wywożono, mit o krwawym Urzędzie Bezpieczeństwa. Te splajtowały szybko, jako że ich bezsensowność nie gwarantowała przekonania samego siebie”?

      Oszczędzę trudów googlania. Jarosław Marek Rymkiewicz. Tak, niezłomny katon i dziewica bez skazy w 1956 roku pisał o micie o krwawym UB. I Miłosz, i Szymborska, gdyby zdążyli docenić i jakoś zwerbalizować wielkość braci Kaczyńskich i uniknęliby lustrowania życiorysów, jak Rymkiewicz. Okazuje się, że czasem późniejsze czyny niweczyły młodzieńcze jaranie się komuną. O ile oczywiście tymi czynami nie była jakaś tam działalność opozycyjna za komuny, ale opiewanie wspaniałości Lecha K. i szpetoty Adama M. po jej upadku. Paradoks, co?

      Usuń
    4. Hm, swoją drogą dokonałem autolustracji - w 2011 chyba byłem laureatem konkursu im. Broniewskiego. Drobiazg, bo jakieś wyróżnienie zaledwie, ale zważmy na to, że patron dzwonił na UB w sprawie Markia Hłaski, co sam Hłasko opisał w Pięknych dwudziestoletnich. Może nie stoję tam, gdzie stało ZOMO, ale na pewno gdzieś w tych okolicach!

      Usuń
    5. Gratulacje! ;)
      Nie "rozliczyliśmy" PRlu i to odbija się czkawką.Nawet teraz Kaczyński (swoisty smaczek) nie chce potępienia akcji "Wisła".
      Warto prześledzić, to co się działo w Stanach Zjednoczonych,podczas makkartyzmu i czym się to skończyło.I jakoś nikt nie bojkotuje z tego powodu Walta Disney'a...
      A dziś?Często aby "utrzymać się w robocie" pracownicy donoszą sami na siebie.
      Karlejemy dalej.

      Usuń
    6. Disney jest siepaczem globalistycznego kapitalizmu, ja go bojkotuję, na ile mi dzieci pozwalają!

      Usuń
  2. Oczywiście, że nie mogłaby powstać, ponieważ powstałby ogólnopolski bojkot.
    Przemianę duchową więźniów poddanych "bombardowaniem ideologicznym" opisywali m.in. Orwell i Herling-Grudziński. Niektórzy jednak zaprzeczają istnieniu takiego procesu czy jego ofiarach, chyba że jest mowa o "hańbiących martyrologiczną historię". "Nawrócenia" też były, ale o niektórych "nawróconych" się nie wspomina, gdyż pamięta się tylko ich przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że chłop nie mógłby w Polsce tej książki napisać. A miałby takie rzeczy kto płodzić, serio chętnie przeczytałby napisaną z równą szczerością (i równie dobrze) książkę Maleszki.

      Usuń
    2. Interesująca książka + dodatki w postaci grzmiących okładek prawicowych gazet.
      Przeczytałbym (oczywiście to pierwsze).

      Usuń
  3. Nie "rozliczyliśmy" PRlu... Republika Weimarska też nie rozliczyła Cesarza Wilhelma.... Wersal spłodził tzw. Międzywojnie... itd. Rozliczenie i tak się dokonuje.

    OdpowiedzUsuń