Ktokolwiek około 23 przechodził przez niedokońćzony ogródek jordanowski, mógł poczuć się dziwnie, słysząc piłę traktowaną smyczkiem, djembe czy drumlę. W zasadzie o to poczucie dziwności chodzi. Ze względu na późną porę nie ustukaliśmy nic do kapelusza, ale też i nam nikt nie nastukał, ani policja nie wykazała się czujnością wobec grajków. Jednym słowem-to dobry znak dla przyszłości kolbuszowskiego grania na ulicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz