Pieniądze robimy oczywiście robiąc film. Mamy za mało kasy, żeby zrobić film wojenny, za dużo szacunku do siebie, żeby zrobić komedię romantyczną, za mało okrutnego poczucia humoru, żeby zrobić film o sportowcach. wybór pada na film o szkole. oglądamy Stowarzyszenie Umarłych Poetów, Pana od muzyki, Ten Dziwny Film o Irlandzkim Weteranie Wojny Domowej w Hiszpanii, Który Uczy w Jezuickiej Szkole i Ten Taki Polski Film o Babce romansującej z Uczniem Który Walczy z Komuną a Jacek Wójcicki Śpiewa Kaczmarskiego.
Schemat jest prosty - dobry nauczyciel walczy ze skostniałym systemem edukacyjnym i zjednuje sobie młodzież, po czym go wyrzucają, ale moralnie wygrywa. Dobrze, zeby jeden z uczniów po drodze zginął.
I tu może nas tknąć złe przeczucie. Skoro zrobienie Filmu o Szkole jest tak proste, dlaczego nikt nie zrobił go w Polsce przez 20 lat od epokowego wydarzenia, jakim niewątpliwie był dla Polski Mundial '90?
I przeczucie się sprawdza - my też tego filmu nie zrobimy. Żeby była fabuła, musi być konflikt dwóch systemów wartości, reprezentowanych przez dwóch bohaterów, dobrego i złego. I napięcie między nimi bedzie, etc. No ale w polskiej szkole napięcie to może być najwyżej w gniazdkach. W polskich realiach konflikt mający nam napędzić fabułę to nie jest konflikt potencjalny między dwoma bohaterami, którzy myślą co innego. To jest konflikt z bohaterami, którzy nie myślą. To nie jest konflikt dwóch różnych jakości, to jest konflikt jakiejkolwiek jakości z nijakością, względnie bylejakością. Bohater pozytywny uczący dobrze i zjednujący sobie bachory musiałby wymieniać ze swoimi przeciwnikami myśli, a chodzi właśnie o to, że nie miałby z kim, bo wszyscy wszystko mają w dupie. Nasz pozytywny bohater jako jedyny nie miałby i wychodziłby notorycznie na sirotę straszliwą. Wyobrażam sobie te sceny, pan Keating grany przez Robina Wiliamsa przychodzi do dyrektora i sie pyta
- Dzie so piniondze na kółko zainteresowań? A dyrektor mówi - Ni ma, spytaj wójta. I weź wypełnij papiry. I Keating idzie do wójta, ten każe mu spadać do Ministerstwa Edukacji, tam mu każą spadać do Ministra Finansów, ten mówi, że piniendzy po prostu ni ma. Robin Williams wychodzi na ławkę i wynosi go ochrona, piękny finał.
Spójrzmy prawdzie w oczy - badziewność polskiej szkoły jest tak badziewna, że nawet się na filmie o tym nie zarobi.
jest jeszcze bardziej badziewna
OdpowiedzUsuńOch, dziennikarzu gazetki,i Ty, anonimie, do jakichże badziewnych szkół musiałeś uczęszczać, że takie wspomnienia masz po parunastu latach edukacji. Pewnie i taka jest Twoja/Wasza wiedza.
OdpowiedzUsuńJak cieszę się, że ja ze swoich szkół, a było ich kilka, wyniosłam zgoła inne niż Ty/Wy wspomnienia.
Nauczyciele, bez wyjątku wszyscy, jakich spotkałam na swej drodze, dziękuję Wam, Tobie zaś, Twym dzieciom, Twej żonie składam wyrazy głębokiego współczucia,że najpiękniejszy okres życia mieliście/macie/mieć będziecie aż tak przes.rany.
T(ycha)W(oda)
PS Forma tekstu - super, treść - chała.
Tycha Wodo,
Usuńnotka mówi o możliwości zrobienia filmu o szkole według schematu filmów o szkole znanego z dotychczasowych filmów o szkole. Stwierdzam tylko brak możliwości zrobienia takiego filmu, co potwierdzają dotychczasowe doświadczenia polskiej kinematografii - jeśli szkoła się pojawia na ekranie, jest tylko mało istotnym tłem (Cześć, Tereska, Sala samobójców, etc.)
O moich doświadczeniach ze szkołą i polskim systemem oświatowym nie mówię. Debilny system, w którym męczą się i nauczyciele, i uczniowie, brak pieniędzy na wszystko, brak czasu, a w większości przypadków (mówię o ludziach, którzy mnie uczyli i których spotykałem na praktykach, a także o opowieściach znajomych pracujących w zawodzie) także chęci czy kompetencji. Mogę opowiadać długo, o tym, jak na informatyce byłem uczony przez panią mgr fizyki, że dysk twardy jest z namagnesowanego aluminium (tak), jak na plastyce w liceum zbuntowałem klasę, której połowa wyszła, bo poziom badziewności zajęć przekroczył wszystko, także granice cierpliwości, jak dobrego, umiejącego zainteresować historyka zastąpił radny miejski nudzący potwornie i mylący daty. O tolerowaniu przemocy, bo tak wygodniej. O dyskryminowaniu i segregowaniu uczniów. O poczuciu beznadziei, z którym wchodziłem na praktykach do pokoi nauczycielskich i uldze, z jaką z nich wychodziłem. O braku pieniędzy na wszystko (było już?). O nudzie, nudzie i jeszcze raz nudzie i wynikającym z niej piciu win i paleniu trawy w czasie zajęć. Wiem, to fatalnie świadczy o mnie i moich kolegach jako uczniach, ale o naszych nauczycielach też nieszczególnie. O katechezach mogę napisać trzytomową powieść będącą obrazem nędzy i rozpaczy. Nie widzę tu jednak pola do ścierania się jakichkolwiek systemów wartości atrakcyjnego z punktu widzenia scenariusza, po prostu. Miałem też dobrych nauczycieli, ba, nawet i wspaniałych ludzi spotykałem, ale oni toczyli wojnę w przepisami wymyślanymi przez debili, a nie z zastanym systemem wartości jakimkolwiek. Ich koledzy po fachu nie mogli toczyć z nimi sporów, bo nie byli równorzędnymi partnerami, po prostu. To były owce wprowadzone między bezzębne, wyleniałe wilki.
W każdym zawodzie spotkasz geniusza, średniaka, głupka pospolitego. Zastaniesz też kogoś, kto znalazł się przypadkiem, co nie znaczy, że akurat to miejsce nie okaże się dla niego najlepszym; sama zrządzeniem przypadku znalazłam się w swoim zawodzie, a teraz uwielbiam to robić i chyba robię to nieźle. Spotkasz w każdej pracy zapaleńców i olewaczy. Wierzę jednak, że wspomniana przez Ciebie Pani od Fizyki, Pani od Plastyki, Katecheta - mają dobre intencje.
OdpowiedzUsuńPatrzę na kolbuszowskie szkoły i widzę zdecydowanie więcej plusów (i to dodatnich,że zacytuję klasyka), niż odwrotnie. ale o tym w korsie nie przeczytasz:(
W korsie, jeśli już MUSIMY mówić o moim zakłądzie pracy akurat są same dobre rzeczy o szkołąch - a to dofinansowanie, a to program, a to konkursa pierdykli, jest git, jednym słowem.
Usuń,,W każdym zawodzie spotkasz geniusza, średniaka, głupka pospolitego. ''
Tak, ale system oswiatowy promuje średniaków, a głupków chroni. Słyszałaś o przypadku, w którym nauczyciel niekompetentny, zanudzający klasę spotkał się z jakimiś nieprzyjemnościami z tego powodu?
Uczenie pod testy (nowa matura z języka polskiego - w przyzwoitej dyktaturze jej twórcy byliby już dawno rozstrzelani za sabotaż) promuje przeciętniactwo uczniowskie i nauczycielskie.
Przykład: żył był w moim liceum ś.p. Waldemar Rajca. Zrobił swojej klasie kartkówkę niezapowiedzianą. Klasa jego jęczeć zaczęła. On powiedział, że kto chce, może nie pisac. I oczywiście wszyscy napisali. Po kartkówce Rajca wyrzucił ich sprawdziany bez czytania i powiedział: ,,Nie umiecie się buntować''. W następnym tygodniu klasa zrobiła strajk i wywiozła go ze szkoły na przywiezionych taczkach. Rajca był wniebowzięty.
Z normalnego, ludzkiego punktu widzenia te dwie lekcje były bezcenne. Z punktu widzenia systemu stracone, bo dzieci od tego nie nauczą się wstrzeliwać w klucz maturalny.
Wszyscy napisali mimo że nie musieli?? Mówię to mojemu dziecku, odrzekło, że w głowie poety różne durnoty się roją i jeszcze, że dziś nie napisałby NIKT.
OdpowiedzUsuńSystem jest zły, ale to jak z tą demokracją: to najgorszy system, ale lepszego do dziś nikt nie wymyślił.
PS Napisz coś w stylu cave canem (jakoś mi się skojarzyło i rozumiem canis cani, a cave canem to co?), świetny tekst.
A ja biorę sie w końcu do roboty:)
,,System jest zły, ale to jak z tą demokracją: to najgorszy system, ale lepszego do dziś nikt nie wymyślił.''
OdpowiedzUsuńPierdyliard lepszych systemów było na świecie. (Montessori, Korczak, etc.), o czym uczy się przyszłych nauczycieli na pedagogice, po czym 90% pracuje poza zawodem, a 10% uczy dzieci trafiać w klucz.
Nikt lepszego systemu nie wymyślił? ar ju siur?
Masz rację, Im not.
OdpowiedzUsuńW klucz niech uczą trafiać, póki ta durnota trwa, bo mi dziecko nie zda jak należy. Może to ono właśnie kiedyś zarządzi, by w szkole było jak należy?
Dalej nie wiem co to cave canem. I do roboty się przez to nie biorę!
Czego sobie i państwu życzę.
OdpowiedzUsuńSzczesz się psa. Pies Baskerwiló śmiga po Woly Raniżoski.
Dzięki, nie jade na Wole:)
OdpowiedzUsuńI pliis, nie pisz już tak dobrze o tej swojej gazetce, bo coraz bardziej odnoszę (słuszne) wrażenie, że musisz;p
A nawet Syf Kol.(co za wyszukany nick) podjął akcję: Nie kupuję, nie czytam.
Tyle, bo do uzależnienia krok!
Napisałem tylko jedno zdanie i stwierdzam tylko fakty - jak szkoła robi jakiś program unijny w rodzaju wszystkie dzieci słuchają hardkoru, to mają obowiązek wykazać się publikacjami prasowymi na ten temat, stąd np. materiały o programach unijnych.
OdpowiedzUsuńTrudno pisać o sprawach konfliktowych w szkołach, bo takie sprawy są trudno sprawdzalne - tzn. nikt z pracowników szkoły nie wypowie się przeciwko swojej placówce, a rodzice nawet jeśli się skarżą, to tylko anonimowo. Trudno napisać o jakichkolwiek negatywnych stronach szkół.
Zupełne nieporozumienie: ja czekam, byś pisał pozytywnie,tylko!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
jradwanski dobrze prawi. szkoła to badziewie jakich malo. a jaskółki wiosny nie czyniom.
OdpowiedzUsuń