czwartek, 7 marca 2013

Co to za minister, co jeża dupą nie zabije

Jakiś czas temu tutej było i po kolbuszowskich internetach ludzie podpisywali petycję przeciwko likwidacji bibliotek szkolnych. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zakończyło już konsultacje nad projektem, uwagi strony społecznej, czyli nas, mając w głębiach dupy tak niezmierzonych, że się fizjologom nie śniło. Analizę dialogów MAiC z innymi ministerstwami można przeczytać tutej . Można robić konkurs czy bezczelność w odpowiedziach MAiC przeważa, czy ignorancja. Rekord bije ten fragment. Podaję z tłumaczeniem na polski.


Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego: [1.Uwagi co do braku kompleksowej analizy celu i
potrzeby uchwalenia ustawy w zakresie instytucji kultury.]
Można też dodać, że zasadnicza teza projektodawców „o poprawie warunków świadczenia usług” jest
o tyle prawdziwa, o ile rozpatrywana jest tylko z jednego punktu widzenia tj. dążenia do obniżania
kosztów funkcjonowania jst jako takich, oczywiście przy pominięciu wcześniejszych wątpliwości co do
rzeczywistego ich zaistnienia. Nie można bowiem zapominać, iż elementem „usług” wskazywanych
przez projektodawców jest nie tylko jednostkowy koszt (abstrahując w tym miejscu od metod i
sposobu jego oszacowania), ale też jej standard (jakość) oraz rzeczywista dostępność (usługa jest dla
obywatela, ma on z niej móc fizycznie skorzystać, a nie tylko po to by istniała potencjalnie). Ad
absurdum można powiedzieć, iż najtańszą usługą jest ta, z której nikt nie korzysta, bo nic nie kosztuje.
Inną kwestią jest fakt, że same założenia w żaden praktycznie sposób nie wskazują, jakie to
konkretnie usługi i w jakich z punktu widzenia ich odbiorców parametrach ulegną poprawie. Jedyny
przykład wspólnego prowadzenia przez gminy biblioteki publicznej, jako mogącego dawać dostęp do
większego księgozbioru, wcale nie musi być prawdziwy, bo pomija jednocześnie problem, czy
biblioteka taka byłaby w ogóle realnie dostępna dla czytelników (np. zbyt duża odległość dla
czytelników z sąsiednich gmin, brak dobrej komunikacji lokalnej, czy wręcz bariera ekonomiczna
związana z kosztami dojazdu, szczególnie w przypadku grup osób zagrożonych wykluczeniem (np.
osoby starsze, niepełnosprawne, bezrobotne ect.), dla których właśnie biblioteka może być jedyną
realnie dostępną „usługą” kulturalną).

(tłumaczenie: Ale panie, ale po co to takie w ogóle robić?)


MAiC: Uwaga niezasadna. Nie można zgodzić się przedstawionym wywodem. Po pierwsze abstrahuje
od jednej z funkcji decentralizacji. Zgodnie z art. 15 ust. 1 Konstytucji, ustrój terytorialny
Rzeczpospolitej zapewnia decentralizację władzy publiczny, co służy zapewnianiu sprawności i
elastyczności zarządzania państwa (P. Winczorek, „Komentarz do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej
z dnia 2 kwietnia 1997 roku”, Wydanie II rozszerzone i poprawione, Liber, Warszawa 2008, str. 22).
Właśnie będąc najbliżej mieszkańców i ponosząc przed nimi polityczną odpowiedzialność, władze
lokalne mają możliwość optymalnego kształtowania usług publicznych. Projekt założeń koncentruje
się na usługach publicznych świadczonych mieszkańcom, co wymaga większej samodzielności i
elastyczności działania jednostek samorządu terytorialnego. Wspólna obsługa na poziomie
samorządowym może pozwolić na wygenerowanie środków na usługi publiczne wraz ze
zmniejszeniem kosztów administracyjnych. Otworzy to drogę do powstawania instytucji o dużo
większym potencjale, co nie oznacza, że mieszkańcy będą mieli do nich utrudniony dostęp. Wspólna,
większa instytucja samorządów, może posiadać filie i oddziały, gwarantująca dostęp do usług.
Wskazania wymaga, że tytuł projektu ustawy zostanie zmodyfikowany i w projekcie założeń wskazani
zostaną główni beneficjenci.

(tłumaczenie: bo tak)

MKiDN pyta o sens likwidacji bibliotek i koszty dojazdu, MAiC wciska ogólniki o decentralizacji. Szczytem bezczelności jest zdanie: ,,Właśnie będąc najbliżej mieszkańców i ponosząc przed nimi polityczną odpowiedzialność, władze lokalne mają możliwość optymalnego kształtowania usług publicznych.'' Jeżdżę trochę po okolicy i widzę, jak ponoszące polityczną odpowiedzialność władze kształtują usługi publiczne. Widziałem już bidne ośrodki kultury, ośrodki kultury zatrudniające ludzi nieodróżniających klucza wiolinowego od francuskiego, dzieci uczące się w klasach łączonych, dzieci uczone w klasach przepełnionych, etc. Likwidowanie szkolnych bibliotek i zakładanie, że samorządy będą w stanie dać ludziom coś w zamian to dawanie małpie zegarka z wiarą, że go naprawi, podczas gdy dotychczasowe doświadczenie uczy, że prędzej go połknie. Minister Boni jest raczej bezczelnym cynikiem, bo o inteligencję na poziomie kalarepy trudno go podejrzewać.

W takiej sytuacji należy się dedykacja z listu kozaków do Mehmeda IV (do znalezienia w dobrych, szkolnych bibliotekach zapewne):


 Jaki z ciebie do diabła rycerz, jeśli nie umiesz gołą dupą jeża zabić. Twoje wojsko zjada czarcie gówno. Nie będziesz ty, sukin ty synu, synów chrześcijańskiej ziemi pod sobą mieć, walczyć będziemy z tobą ziemią i wodą, kurwa twoja mać. Kucharzu ty babiloński, kołodzieju macedoński, piwowarze jerozolimski, garbarzu aleksandryjski, świński pastuchu Wielkiego i Małego Egiptu, świnio armeńska, podolski złodziejaszku, kołczanie tatarski, kacie kamieniecki i błaźnie dla wszystkiego co na ziemi i pod ziemią, szatańskiego węża potomku i chuju zagięty. Świński ty ryju, kobyli zadzie, psie rzeźnika, niechrzczony łbie, kurwa twoja mać.
O tak ci Kozacy zaporoscy odpowiadają, plugawcze. Nie będziesz ty nawet naszych świń wypasać. Teraz kończymy, daty nie znamy, bo kalendarza nie mamy, miesiąc na niebie, a rok w księgach zapisany, a dzień u nas taki jak i u was, za co możecie w dupę pocałować nas!




Przepraszam wszystkie kalarepy urażone powyższym wpisem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz