Jarka Mosera lubię za poezję. Jarek jest typem chłopa, któremu melancholijny sarkazm i bezlitosna autoironia z wierszy przechodzi na mejle i w ogóle do języka, co czyni z niego typa wyjątkowo znośnego i w ogóle do rany przyłóż. Jarek przysłał mejl z informacją, że jest na świecie lista książek zgłoszonych do nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
Wchodzę ja i oburzenie mię bierze. Bo plan miał być taki. Po rozpętaniu jakiś czas temu przez prawicowe media, blogi i warzywniaki histerii pod tytułem Szymborska z Włodkiem to kumunisty i masuny wszyscy wydawcy mieli nagrodę im. Szymborskiej i stypendium im. Włodka zbojkotować. Bo niegodnie, hańba i w ogóle, o ile dobrze rozumiałem prawicowe media. Wszyscy wydawcy Szymborską zbojkotować mieli, z wyjątkiem naszego (Stowarzyszenie Żywych Poetów) i tym sposobem jury za pomocą rzutu monetą rozdzieliłoby grosiwo między nas i fajrant.
Ale nie. Zaglądam na listę i oczom nie wierzę. 183 książki poetyckie (wiedziałem, że w Polsce poezji wydaje się dużo, ale żeby aż tak? W tym kraju tomik poetycki wychodzi raz na trzy dni) na liście. Nikt nie zbojkotował. Nawet poeci na pierwszy rzut oka narodowi. Wójcik Wujas Marcin - Polska. Nasza ojczyzna. Bełz Stanisław - Naród, który się nie szanuje. Jest nawet Barbara Gruszka-Zych, poetka i publicystka Gościa Niedzielnego. No kaman, przecież jeszcze miesiąc temu we wszystkich internetach czytałem, że Szymborska mordowała księży i urodziła Stalina. Tak się nie godzi!
Ale na drugi rzut oka lista temu oku milsza. Sporo znajomych nazwisk, także z imprez, z włóczenia się po Polsce. Z gadania i popijania, a bywa że i z czytania też, bo picie jest pretekstem do czytania jednak, nie na odwrót, jak podejrzewałem w liceum. Poza tym naliczyłem dwóch noblistów. Laurie Anderson. Bohdana Zadurę, który nie startuje za antologię poezji ukraińskiej ,,Wiersze zawsze są wolne'' ale i tak można mu kibicować. Ewę Lipską i Jerzego Kronholda, których kochamy za samą choćby Nową Falę. Jacka Podsiadłę aka Ojczym Prowadzący. Martwego Johna Ashbery'ego na dokładkę. To nie przytyk. Ashbery nawet martwy jest świetnym poetą.
A Szymborska, nawet nieżywa jest Adamem Małyszem polskiej poezji. Nic tak nie promuje dyscypliny i nie przyciąga kibiców jak sukces, jak mistrz i takie tam. Tym, czym dla skoków Małysz, tym dla współczesnej poezji Szymborska. Nawet po śmierci, bo nagroda przyciągnie choć na sekundę uwagę Polan i Wiślan do wierszy, bo uwagę Polan i Wiślan przyciąga duży hajs i to, jak ktoś umrze. Ale to w wypadku Szymborskiej już odpada. Tak że nie o pieniądze chodzi. Idzie o uwagę współczesnego tubylca, który jest ją w stanie przywiązać głównie do rzeczy mających wymierną i dużą wartość i do tego, jak ktoś umrze, jak się już powiedziało. O podtrzymanie w nim złudzenia, że poezja jest bardzo ważna, bo płacą za nią dużo pieniędzy raz na rok. Nóż widelec wpadnie na to, że ważna przez te grosze nie jest, a najważniejsza, ale to z zupełnie innych powodów.
Nic niesugeruje ale...
OdpowiedzUsuń" Tylko pięć osób wystąpiło do tej pory o przyznanie zapomogi, którą literaci będący w trudnej sytuacji życiowej mogą uzyskać od Fundacji Wisławy Szymborskiej. Termin składania wniosków upływa 31 marca.
Pomoc materialna dla ludzi pióra to jeden z zapisów testamentu zmarłej w lutym ub.r. poetki i laureatki literackiej Nagrody Nobla. Wisława Szymborska sama za życia wspomagała swoich kolegów. Obecnie to jedno z zadań opiekującej się jej spuścizną Fundacji, która utworzyła fundusz zapomogowy."
o, to może tę stypę wszyscy zbojkotowali (i ja też!)?
UsuńAlbo piszącym powodzi się aż tak dobrze.