Skończyłem tłumaczyć poemat Morele Donbasu Ljubow Jakymczuk. W poemacie jest wszystko. Stepy. Kopalnie. Hałdy. Gónicy. Anioły. Mężczyźni, kobiety, sortownie, kaski i kazki. Ljuba zrobiła coś, co jest niemożliwe: połączyła to wszystko w jedną, sensowną całość i napisała poemat o paru rzeczach, ale przede wszystkim o regionie,z którego pochodzi. Nie przypominam sobie, żebym w polskiej literaturze czytał cóś sensownego w ten deseń (może Jechać do Lwowa trochę:) ale w ostatniej dwudziestolatce - nie.
Po tamtej stronie granicy dzieją się rzeczy niemożliwe.
Jak dobrze pójdzie, wiosną całość ukaże się i tych pięciu freaków, których takie rzeczy jarają, będzie se mogła przeczytać.
Im dalej na zachód tym gorzej.
OdpowiedzUsuńNie idzie o to, że polska poezja jest gorsza od ukraińskiej czy na odwrót. Obie są inne, za to je kochamy.
Usuń