Głód
Ledwie dzień
wstanie – mamo, chleba!
Podniósł się
ojciec: cicho bądź!
Przy ogniu w
wagonie ręce grzejąc
uciekinierzy
głodni mrą
i dym ich oczy
wciąż wyżera,
i mróz przenika
ich na wskroś.
A za wagonem szum
i krzyki,
handel i targi,
kupców złość
W łachmanach,
bólem, rozpaczą
złamana matka
swoje dziecię
w coś okutała,
teraz śpij!
Choćby na
wieki... Życie!
Przyszliśmy tu, a
głód za nami
I nie ma ludzi
między ludźmi.
Słyszałeś? Tu
niedawno matka
Karmiła się
własnymi dziećmi!
Odskoczył ojciec:
oszalałaś!
Milcz, zamilcz, co
ty tam gadasz?
Chwyciła go matka i coś krzyczała
Ojciec jej splunął
prosto w twarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz