wtorek, 12 marca 2013

Павло Тичина: Голод (Pawło Tyczyna: Głód)

Był już tutaj wiersz Maksyma Rylskiego o powojennym głodzie, temat podjął też Pawło Tyczyna. Oba wiersze uderzająco przewidują wydarzenia Hołodomoru. W tekście Tyczyny pojawia się wzmianka o kanibalizmie, jedzeniu własnych dzieci. Ojciec rodziny jeszcze w to nie wierzy, uznaje za wytwór szaleństwa. Już za kilkanaście lat szaleństwo stanie się na wschodniej Ukrainie codziennością. 


Głód

Ledwie dzień wstanie – mamo, chleba!
Podniósł się ojciec: cicho bądź!
Przy ogniu w wagonie ręce grzejąc
uciekinierzy głodni mrą

i dym ich oczy wciąż wyżera,
i mróz przenika ich na wskroś.
A za wagonem szum i krzyki,
handel i targi, kupców złość

W łachmanach, bólem, rozpaczą
złamana matka swoje dziecię
w coś okutała, teraz śpij!
Choćby na wieki... Życie!

Przyszliśmy tu, a głód za nami
I nie ma ludzi między ludźmi.
Słyszałeś? Tu niedawno matka
Karmiła się własnymi dziećmi!

Odskoczył ojciec: oszalałaś!
Milcz, zamilcz, co ty tam gadasz?
Chwyciła go matka i coś krzyczała
Ojciec jej splunął prosto w twarz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz